piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 1

   Usłyszałam dźwięk budzika i powoli otworzyłam oczy. Wyłączyłam urządzenie wydające znienawidzony przeze mnie dźwięk i usiadłam na łóżku. Za oknem świeciło słońce, idealna pogoda na moje szesnaste urodziny, które wypadają pod sam koniec wakacji, czyli trzydziestego pierwszego sierpnia.
   Rozejrzałam się po pokoju. Chyba czas coś w nim zmienić. Fioletowe ściany straciły swój dawny kolor, na białej półce leżało mnóstwo starych misiów, pamiątek, kilka książek, stare teczki, obok kolejna półka pełna książek, następnie duża szafa i drzwi balkonowe, okno i łóżko pełne kolorowych poduszek w różnych kształtach. Naprzeciwko łóżka stało biurko, na którym panował charakterystyczny dla niego bałagan, dużo papierków, stare kartki, zeszyty szkolne, stare podręczniki, kosmetyki, długopisy, laptop i wiele więcej niepotrzebnych rzeczy. Obok biurka stała komoda, w której trzymałam stare gry planszowe, piżamy, kilka starych zeszytów, książek. I oczywiście drzwi wejściowe, na których wisiała moja torebka. Uwielbiałam przesiadywać w moim pokoju, to było jedyne miejsce, w którym mogłam odpocząć od codziennych problemów czy pobyć trochę sama. 
   Założyłam na nogi ciapy i wyszłam z pokoju. Kiedy byłam już bardzo blisko kuchni, poczułam zapach naleśników i od razu poczułam głód.
   - Wszystkiego najlepszego! - powiedziała mama kiedy weszłam do kuchni.
   Mieszkałam w domu tylko z mamą, która starała się zastąpić mi oboje rodziców. Rozwiedli się, gdy miałam sześć lat. Od tej chwili moim wychowaniem zajmuje się wyłącznie mama, tata tylko od czasu do czasu dzwoni i wysyła pieniądze.
   - Dziękuję - powiedziałam.
   - Usmażyłam twoje ulubione naleśniki z serem, czekoladą i bitą śmietaną - powiedziała mama podstawiając mi pod nos moje ulubione danie.
   Głód stawał się coraz bardziej uciążliwy, więc chwyciłam za widelec i zaczęłam jeść. Kiedy wszystkie naleśniki znikły z mojego talerza podziękowałam jeszcze raz mamie i pobiegłam na górę. Kompletnie nie wiedziałam w co się ubrać. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyjmować moje ulubione rzeczy, jednak żadna z nich się nie nadawała na dzisiejszą imprezę. Potrzebowałam czegoś nowego. Poskładałam porozrzucane rzeczy z powrotem do szafy i zeszłam na dół. Mama siedziała jak zwykle w swoim gabinecie, pisząc kolejną książkę. 
   - Mamo... Bo jest taka sprawa... - zaczęłam.
   - Niech zgadnę, nie masz w co się ubrać?
   - Jak ty mnie dobrze znasz - powiedziałam z uśmiechem. 
   - Przewidziałam to - powiedziała mama.
   - Dasz mi pieniądze? - spytałam z nadzieją.
   - Tak, ale to będzie twój prezent urodzinowy. Impreza i pieniądze, może być?
   - Niech będzie - powiedziałam i wzięłam od mamy prezent urodzinowy. 
   Poszłam na górę zostawiając mamę samą i chwyciłam za telefon. Wykręciłam numer Jessici.
   - Halo? - odezwał się głos mojej przyjaciółki w słuchawce.
   - Cześć, mam do ciebie pytanie - powiedziałam.
   - Courtney? Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła Jess.
   - Dzięki, a wracając do pytania, nie mam w co się ubrać i wybieram się dzisiaj na małe zakupy - wyjaśniłam.
   - I chcesz, żebym poszła z tobą - dodała Jessica.
   - Mhm, to jak, zgadzasz się? 
   - Jeszcze się pytasz, przyjdę po ciebie za pół godziny, pa! 
   Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, ponieważ się rozłączyła. Miałam pół godziny na zebranie się. Wyjęłam z szafy stare dżinsowe szorty i koszulkę z logiem zespołu Guns N' Roses. Rozczesałam włosy, postanowiłam, że zostawię je rozpuszczone i zrobiłam kreski  eyelinerem. Włożyłam do kieszeni telefon i pieniądze od mamy, założyłam na nogi czarne buty Vans i zeszłam na dół. Poinformowałam mamę o wyjściu i w tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Tak jak się spodziewałam zastałam w nim Jessicę. 
   - Cześć - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę na powitanie.
   - Hej.
   Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi i ruszyłyśmy na najbliższy przystanek autobusowy.
   - Jak się czuje nasza solenizantka? - zapytała Jessica.
   - Dziwnie, więc dzisiaj kończę szesnaście lat - powiedziałam powoli.
   - Będziesz mogła się wyprowadzić! - Zauważyła dziewczyna.
   - Jakoś nie mam zamiaru ani ochoty tego robić. - Zaśmiałam się.
   Na przystanek zaczęło przychodzić coraz więcej ludzi, na szczęście autobus już nadjeżdżał. Gdy tylko zatrzymał się obok przystanku, wsiadłyśmy do środka i zajęłyśmy miejsca z tyłu. 
   Po chwili dojechałyśmy na miejsce, czyli na przystanek w centrum. Do galerii poszłyśmy pieszo, co zajęło nam pięć minut. Po wejściu do budynku poszłyśmy do naszych ulubionych sklepów. Między innymi River Island, w którym kupiłam sobie wymarzoną koszulę a także nowe spodnie, które idealnie do niej pasowały. Do tego dokupiłam kołnierzyk, który pasował do całości. Po skończonych zakupach, wybrałyśmy się do Starbucks, i zamówiłyśmy to co zwykle, czyli latte macchiato
   - Będziesz świetnie wyglądała na imprezie - powiedziała Jess.
   - Dzięki, mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze - powiedziałam. 
   - Musi, przecież to twoje szesnaste urodziny, na pewno będą wyjątkowe.
   Uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Spojrzałam na zegarek, była dwunasta. Czas się zbierać i pomóc mamie przygotować imprezę. 
   - Chyba musimy się zbierać, jeśli chcemy zdążyć na moje urodziny - powiedziałam.
   - Masz rację, impreza jest o szesnastej, a my siedzimy w galerii.
   - Wiesz może, o której jest autobus? - spytałam.
   - Za godzinę, ale poproszę mamę, żeby po nas przyjechała.
   - A to nie będzie problem? 
   - Oczywiście, że nie.
   
   - Dziękuję bardzo - powiedziałam wysiadając z samochodu mamy Jessici.
   - Do zobaczenia na imprezie - powiedziała moja przyjaciółka.
   - Pa! - krzyknęłam.
   Weszłam do domu, mama przygotowywała sałatkę. 
   - Jestem! - krzyknęłam.
   - I co kupiłaś? - spytała mama.
   Wyjmowałam z siatki każdą kupioną przeze mnie rzecz i pokazywałam ją mamie. Cały zestaw na dzisiejszy wieczór jej się spodobał.
   - Pomożesz mi? - spytała mama.
   - Co mam robić?
   - Pokrój warzywa do sałatki. 
   Do imprezy zostały 3 godziny, trzeba było jeszcze posprzątać w domu. Kiedy skończyłam kroić warzywa poszłam do pokoju. Posprzątałam wszystkie śmieci z biurka i odkurzyłam pomieszczenie, następnie zniosłam odkurzacz z góry i odkurzyłam parter. Posprzątałam salon, łazienkę a także kuchnię. Nakryłam do stołu i postawiłam na nim sałatki, miskę z czipsami, paluszkami, a także owoce. Mama wyjęła ciasto z piekarnika, które później pokroiłam i ustawiłam na talerzu. 
   - Tort powinien być za pół godziny - powiedziała mama.
   Tak jak się spodziewałam, mama poszła na łatwiznę i zamówiła tort w cukierni. Może to i dobrze, gdyby zabrała się za niego sama, pewnie nie zaczęłaby go jeszcze robić. 
   Do imprezy została godzina, więc poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w nowo zakupione rzeczy. Muszę przyznać, że całość prezentowała się bardzo ładnie. Moje długie blond włosy upięłam w koka i poprawiłam makijaż. Można powiedzieć, że byłam gotowa na imprezę. Po chwili zadzwonił telefon. Okazało się, że to Jessica.
  - Tak?
  - Potrzebujesz pomocy? Bo mogę przyjechać wcześniej jeśli chcesz - zaproponowała Jess.
  - Tak właściwie, to już wszystko zrobione, ale jeśli chcesz możesz przyjechać - odpowiedziałam.
  - W takim razie będę za 15 minut. 
  Zeszłam na dół, mama akurat odbierała tort. Próbowałam zajrzeć jej przez ramię i upewnić się, że z tortem wszystko w porządku, ale mama zaczęła się śmiać i zaniosła go do pokoju.
  - Jessica zaraz przyjedzie - oznajmiłam.
  - Tak wcześnie? Impreza zacznie się dopiero za pół godziny.
  - Powiedziała, że mi pomoże w przygotowaniach - wyjaśniłam.
   Po jakimś czasie przyszła Jessica a zaraz po niej następny gość - Camilla. Później przyszły także Olivia i Victoria, jakiś czas po nich Leigh Jason i na końcu Jackob. Każdy z nich przyniósł dla mnie prezent. Od Jessici dostała bluzę Cool story bro, od Olivii bluzkę z Alohy, dostałam też naszyjnik, kartki urodzinowe, płytę, perfumy a także słodycze. Włączyłam piosenki i zaczęła się impreza. Przez długi czas wygłupialiśmy się do piosenek i tańczyliśmy. Moja mama była zajęta i siedziała w swoim gabinecie, w którym pracowała nad nową książką i nikt nam nie przeszkadzał. Później graliśmy w butelkę, dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy o gościach, między innymi to, że Olivii podoba się Jackob, a ja podobam się Jasonowi. Kiedy znudziliśmy się grą na pytania, zaczęła się gra na wyzwania. 
   - A więc Courtney - zaczęła Camilla kiedy butelka wskazała mnie - pocałuj Jasona.
   Czułam jak moje policzki przybierają barwę różu. Co za idiotyczne zadanie, mam pocałować chłopaka, któremu się podobam, ale on mi nie. Ale cóż, raz się żyje. Przybliżyłam się do Jasona i pocałowałam go delikatnie w usta, odwzajemnił pocałunek. Okej, zadanie wypełnione. Uśmiechnęłam się nieśmiało i zakręciłam butelką. Tym razem wypadło na Jessicę. 
   - Jess, masz pocałować Jackoba - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
   - No dobra - powiedziała śmiało dziewczyna o blond włosach, mocno pomalowana, ubrana w koszulkę Nirvany i krótką spódniczkę. 
   Podziwiałam ją, była śmiała i to zadanie nie wywarło na niej wrażenia, usiadła bliżej chłopaka i pocałowała go. 
   - To bezsensu - oświadczyła Olivia po kilku następnych wyzwaniach. 
   - Może obejrzymy jakiś horror? - zaproponowałam. 
   Wszystkim spodobał się pomysł. Na oglądaniu filmu upłynęła nam godzina. Po obejrzeniu horroru mama przyniosła tort. Był okrągły, miał dwa piętra. Był czekoladowy, przełożony kremem śmietankowym, na wierzchu było moje imię i szesnaście świeczek, które bez problemu udało mi się zdmuchnąć. Po odśpiewaniu przez gości Happy birthday to you pokroiłam tort. Kiedy skończyliśmy jeść mama poszła na górę, więc byliśmy sami. 
   - Chwilka - powiedziała Jess i wyjęła z torebki butelkę wódki.
   - Oszalałaś?! - krzyknęłam. - Jak mam to zobaczy to mnie zabije! - powiedziałam już nieco ciszej, nie chciałam żeby mama usłyszała o czym rozmawiamy.
   - Wyluzuj Co - powiedziała Jessica i poszła do kuchni.
   Po chwili wróciła z kieliszkami w dłoni i nalała każdemu. 
   - Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałam.
   - Proszę - powiedziała Jessica i podała mi kieliszek. - Twoje zdrowie.
   Nie pozostało mi nic innego jak wypicie napoju. W ciągu pięciu minut opróżniliśmy butelkę. Po odstawieniu umytych kieliszków do szafki w kuchni i sprzątnięciu butelki rozbolała mnie głowa. Wszyscy goście zbierali się do domu, została tylko Jessica, która leżała na kanapie w salonie. Pożegnałam wszystkich i usiadłam na fotelu. 
   - Może chodźmy już spać? - zaproponowałam.
   Jessica kiwnęła głową i poszłyśmy na górę. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Rozpuściłam włosy i zmyłam makijaż. Wyglądałam okropnie. Głowa pękała mi z bólu, miałam podkrążone oczy. Było już po północy, więc po wyjściu z łazienki położyłam się do łóżka. Jessica spała w pokoju gościnnym, obok mojego. Miałam nadzieję, że mama nie dowie się o niektórych szczegółach z dzisiejszej imprezy. 

____________________________________________________
pierwszy rozdział, jak się podoba? :)
włączyłam opcję komentowania dla niezalogowanych
użytkowników, więc każdy może komentować ;)

4 komentarze:

  1. Super !
    Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu xx :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne *,* Oby tak dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. nono, całkiem ciekawie się zapowiada :)
    wpadnij też na mojego bloga z opowiadaniem, niedawno zaczęłam i są już 3 rozdziały, według opinii innych warto przeczytać.
    http://just-a-teenage-dirtbag.blogspot.com/
    + liczę też na komentarz ;)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. wódka w kieliszkach?

    OdpowiedzUsuń